Wejścia

niedziela, 11 listopada 2012

#13 "pić wódkę pod stolem"


*kwiecień*
Znużona włóczyłam się po szkole niczym zombie w horrorach.Podeszłam do automatu stojącego przy pokoju nauczycieli od wf-u, wrzuciłam dwie monety to urządzenia i kliknęłam przycisk ‘Pepsi’.Po chwili z automatu wyskoczyłam zimna puszeczka.Nałogowo wytarłam górę i po chwili pstryk i puszka była otwarta.Usiadłam na ławca popijając napój i przeglądając zdjęcia na aparacie.Wszędzie uśmiechy no tak nienawidzę szkolnych bali, byłam inna zamiast ubrać się w sukienką i 20 centymetrowe szpilki oraz mieć tonę makijażu na twarzy, wolałam ubrać się normalnie.Szare rurki, biała koszulka a na to bordowa bluza i air maxy.Popijałam napój dalej oglądając zdjęcia, przypomniało mi się, że po szkole krążyły plotki iż jakiś słynny zespół ma zagrać na naszym balu no tak najlepsza szkoła w Anglii musi mieć rozgłos pod kazdym względem edukacyjnym czy rozrywkowym w końcu jesteśmy najlepsi.Znużona wykonywaną czynnością postanowiłam wejść na TT, kilka tweetów o tym, że Juju i Sel zerwali i jakieś inne bzdety.Blokując telefon i wkładając go do kieszeni zauważyłam, że ktoś nade mną stoi, odruchowo rzuciłam „nie masz innych rzeczy do roboty niż stanie nade mną? Lepiej idź się bawić z tymi przygłupami i pić wódkę pod stołem”.Myślałam, że osobnik się wycofał i poszedł jednak postanowił usiąść obok mnie.
-Właśnie nie mam lepszych rzeczy do roboty, alkohol mnie nie kręci no i nie lubię takich bali- powiedział zielonooki i obdarzył mnie uśmiechem.-Zapomniałem się przedstawić, witaj jestem Harry, ten z one direction, który będzie śpiewał na tym balu.Zapomniałem dodać, że nie lubię bali haha.
-Cześć jestem Valerie robię zdjęcia na tym balu, powinnam się bawić razem z nimi ponieważ to mój rocznik no i dodam jeszcze, że nie lubię bali.-chłopak kolejny raz obdarzył mnie uśmiechem i spoglądnął na mój aparat.
-Zróbmy sobie zdjęcie, proszę.-poprosił a ja wstałam z ławki najpierw zrobiłam mu zdjęcie a potem zmieniłam tryb na aparacie, odchyliłam rękę przękręciłam  obiektyw aby nas objął.Palcem nie mogłam trafić w przycisk migawki, jednak po chwili się udało i takim o sposobem mam zdjęcie z Harrym Stylesem.Jednak Harry wyciagnął swój telefon i poprosił o jeszcze jedno zdjęcie.Skierował iPhone`a tak aby was objął, uśmiechnęłaś się ukazując swój aparat ortodontyczny z bordowymi gumkami i pstryyk macie zdjęcie, styles coś tam kombinował w telefonie i po chwili zapytał się ciebie czy masz Twittera.Powiedziałaś, ze tak i podałaś mu nazwę, chłopak jeszcze raz coś klikał w telefonie i usiadł obok ciebie.
-Ile masz lat Valerie?-kolejny raz spojrzał ci w oczy jego wzrok przeszywał cię całą.
-Mam piętnaście lat, w maju na szczęście szesnaście.-odpowiedziałaś a po chwili twój telefon zawibrował otóż Harry dodał zdjęcie z tobą na instagrama oraz zaczął cię obserwować na tt a twoje mentions zaczęły wariować.
-Przepraszam, jeżeli twój telefon nie wytrzyma, oops.-powiedział i posłał ci uśmiech.Rozmawialiście jeszczę godzinę, powymienialiścię się swoimi historiami i różnymi szkolnymi przypałami.
-Harry chodź już, za 20 minut wchodzimy a ty jeszcze się nie przebrałeś.-krzyknał Lou podchodząc do was i dziwnie gestykulując w stronę Hazzy.-Witaj dziewczyno, którą już na pewno uroczy pan Styles poderwał, jednak nie zapomnij, że on jest mój.Dobra może nie całkiem ale to mój przyjaciel.-powiedział i chwycił za policzek lokersa poruszając nim, szybko włączyłam aparat i uchwyciłam ten moment.Harry przeprosił i udał się z kolegą do tymczasowej garderoby a ty poszłaś na ogromną salę gimnastyczną gdzie był bal.Weszłaś a chłopcy już zaczynali rozkręcać zabawę piosenką Heart Attack.
*maj*
‘Tak mamo wszystko mam’ mówiłaś do aparatu, ostatni raz dzwoniąc do mamy podczas gdy byłaś już na pokładzie samolotu do Barcelony.Jest 19 maja a ty szybciej skończyłaś szkołę ponieważ chciałaś odpocząć od tych sztucznych uśmiechów i fałszywych przyjaźni ponieważ znasz tego z One Direction.Nawiązując do spotkania podczas balu, chłopak się nie odezwał się po balu.Kilka godizn lotu minęło ci dobrze, słuchałaś muzyki i czytałaś książkę.Gdy już odebrałaś bagaż, napisałaś na TT „Uwielbiam Barcelonę <3” i schowałaś telefon do kieszeni udając się na poszukiwanie taty, który miał cię odebrać z lotniska.
*22 maj, dzień koncertu One Direction*
Ubrałaś się i umalowałaś, spakowałaś torebkę oraz schowałaś aparat do torby.Byłaś Directionerką ale nie miałąś okazji być na ich koncercie.Ponieważ dopiero za 6 dni masz urodziny twój tata idzie z tobą na koncert, jako prezent kupił ci bilet z możliwościa zobaczenia chłopców.Pojechaliście na miejsce koncertu, tłumy dziewczą skandujących nazwę zespołu, wielkie zamieszanie, po chwili jakaś dziewczyna krzyknęła „EJJ PATRZCIE TO JETS VALERIE DZIEWCZYNA HARREGO Z ONE DIRECTION!”.Nie wiedziałąś o co chodzi nie wchodziłaś na twittera nie rozumiałaś ska nagle zainteresowanie twoją osobą, tata pomógl ci się przedostać do wejścia na halę koncertową, zajęłaś swoje miejsca, staruszek się postarał mieliscie miejsce najbliżej sceny, uśmiechnęłaś się na samą myśl o koncercie.Porozmawiałaś z dziewczynami bedącymi obok ciebie na temat chłopaków i po chwili zgasły światła i rozległ się jeden wielki krzyk.Krzyknęłaś COME TO POLAND, ponieważ zaledwie rok temu przeniosłaś się z mamą do Anglii.Pierwsze rozbrzmiało Live while we`re young, potem reszta piosenek z nowej płyty, nadszedł czas spotkania z chłopcami, poprawiłaś włosy, wyciągnęłaś aparat, płytę i wraz z tatą udałaś się do wyznaczonego pokoju.Nadeszła twoja kolej, szybko wyciągnęłaś książkę dla chłopców i wręczyłaś ja Liamowi ze słowami
 – Polki naprawdę was kochają i mimo wszystko będą czekać do końca, nigdy nie stracą nadziei.-Poda
łaś płytę Liamowi i on ją podpisał, potem Zayn, Niall i Louis, który dziwnie zmierzył cię wzrokiem, biedaczysko pewnie nie zorientował się, że już cię widział, zresztą teraz masz niebieskie końcówki i wyglądasz inaczej.Podeszłaś do Harrego i poprosiłaś aby podpisał ci płytę zauważyłaś, że chłopak patrzy się w telefon, na którym było wasze zdjęcie ustawione na tapetę.
-Przepraszam, możesz podpisać mi płytę?-zapytałaś, zielonooki spojrzał na ciebię, zmierzył cię od góry do dołu i posłusznie podpisał album.Po chwili twój tata zrobił ci zdjęcie z całym zespołem, już chciałaś odchodzić ale Harry pociągnął cię za rękę.
-Poznałem ciebie Valerie  nawet nie wiesz, jak zawróciłaś mi w głowie.-spojrzał ci głęboko w oczy i obdarzył pocałunkiem twoje usta, tata zrobił wam zdjęcie a chłopcy oraz wszyscy obecni na Sali bili brawo.Minęło kilka lat, jesteście małżeństwem i spodziewacie się bliźniaczek, macie ogromny dom w bogatej części Londynu.Jednak materialne dobra są nie ważne, ponieważ najważniejsza jest wasza miłość, która istnieje od waszego pierwszego spojrzenia w tęczówki, lecz wasze nienawidzenie bali istenieje do tej pory, pomimo tego iż za sprawą tej okropnej imprezy teraz jesteście małżeństwem i spodziewacie się córeczek.   



Naszło mnie przez mój sen jednak w nim po zrobieniu sobie typowej słitt foci lokers się całował z Val *haha czyli mną XD*
pozderki xxx
@captaiinpotato :)x

poniedziałek, 16 lipca 2012

#12: "Where are the plans we made for two?"

Tytuł: "Where are the plans we made for two?"
Gatunek: Romans, Dramat
Pairing: Larry Stylinson, Louis+Eleanor
Opis:
"Zwróciłeś się plecami w stronę jutra, bo zapomniałeś jakie było wczoraj"
A/N: To kolejny jednopart o Larry Stylinson i Eleanor, który napisałam. Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Dedykuję go Kice i Ronnie, którym pierwszym to przeczytałam na Skype ;)
Podkład: Maroon 5 ft. Wiz Khalifa - Payphone
Autorka: Margaret
x x


Nikt nie wie, jaki jestem naprawdę. Potrafię kryć w sobie najgłębsze uczucia i okazywać tylko te o mniejszym znaczeniu emocjonalnym. Uczyłem się tego od pierwszego zadanego mi bólu, trwa to już od kilku lat. Ale ja nie potrafię inaczej. Chcę tylko szczęścia osoby, którą kocham. Chodź to cholernie boli. Sam jestem sobie winny, to ja ich ze sobą poznałem.
Żałuję.
~*~
- Harry, wstawaj, jedziemy na wywiad! – krzyknął Louis, odsłaniając rolety w moim pokoju i wpuszczając do niego rażące w oczy światło. Zasłoniłem głowę poduszką, ale Tommo mi ją zabrał. Przyciągnąłem go do siebie za nadgarstek, a on stracił równowagę i upadł, kładąc się na mnie. Serce zaczęło mi mocniej bić. Tak dawno nie byliśmy ze sobą tak blisko… Bałem się, że go tracę. Ale nie, przypadek sprawił, że mogłem być szczęśliwy…
O zgrozo, jednak nie, bo Lou po prostu się podniósł i rozczochrał mi przyjacielsko włosy. Zrezygnowany wziąłem prysznic i ubrałem się, a potem bez śniadania pojechaliśmy z chłopakami na wywiad. Przed studiem telewizyjnym czekały Danielle Peazer, Perrie Edwards i… Eleanor Calder, moja przyjaciółka, a jednocześnie największy wróg. To dzisiaj, w Walentynki, miał się odbyć wywiad z udziałem „dziewczyn 1D”. A ja i Niall pewnie będziemy tam siedzieć jak bałwany. Blondyn chyba pomyślał o tym samym, bo uśmiechnął się i demonstracyjnie wywrócił oczami.
Wywiad zaczął się od serii krótkich pytań, które dotyczyły tego, co chłopaki  - czyli Zayn, Liam i Louis – wiedzą o swoich dziewczynach. A później poprosili je o wyjście. Paul zza kulis patrzył na nas zdziwiony i zaczął wypytywać jakiś ludzi, o co chodzi.
Spiąłem się.
- Mamy Walentynki, a jak wiadomo fanki lubią wasze… bromanse.
Kurwa.
- Więc kto się najbardziej z kim przyjaźni?
- Jesteśmy braćmi – odpowiedzieliśmy zgodnie całą piątką.
- Tak, ale… Harry i Louis, mieszkacie razem, prawda?
- Owszem, ale… niedługo zamieszka z nami Eleanor.
Nie. Nie, nie, nie. To nie mogła być prawda! Nie teraz, kiedy przyznałem się przed samym sobą do swoich uczuć. Po powrocie do kompleksu pognałem do swojego pokoju i zamknąłem drzwi na klucz. Gorzej nie mogłem zostać upokorzony: współlokator nie wie, że dziewczyna drugiego się wprowadza. Iście zabawne. Głodny, zmęczony i wkurzony włożyłem słuchawki na uszy i zacząłem słuchać płyty „+” mojego dobrego kumpla – Ed’a Sheeran’a. Po przesłuchaniu całej, do mojego pokoju zapukał Louis z pytaniem, czy zjem z nim lunch. Ocierając łzy zebrane w kącikach oczu otworzyłem drzwi, odpowiedziałem, że chętnie i razem zeszliśmy na dół, aby odebrać pizzę.
- Kiedy Eleanor się wprowadza? – zagadnąłem.
- Za dwa tygodnie. Będzie wynajmować swoje mieszkanie koleżance ze studiów… - spojrzał na mnie. – Nie przeszkadza ci to, Hazz, prawda? – spytał, patrząc mi w oczy.
- Nie – skłamałem i zapadła cisza, podczas której skonsumowałem dwa kawałki pizzy. – A właściwie to tak.
- Co? Dlaczego? – zdziwił się.
- Bo mi wcześniej nie powiedziałeś. Najlepsi przyjaciele tak nie robią.
- Curly, od kilku dni gadasz jak potłuczony i zamykasz się w sobie… Martwię się – położył dłoń na moim ramieniu, a ja ją zepchnąłem. Tommo zdziwił się, ale nie zdążył nic powiedzieć, gdyż zadzwonił jego telefon.
- No odbierz, pewnie El – lekko się skrzywiłem i chwytając ostatni kawałek pizzy poszedłem do góry i dla lekkiego pocieszenia zadzwoniłem na Skype do mojej siostry, Gemmy.
- Witam panno Styles.
- Witam panie Styles – parsknęła śmiechem. – Jak tam w wielkim mieście?
- Seksu nie ma – wyszczerzyłem się do kamerki i zaczęliśmy rozmawiać o błahostkach i strzelać sucharami. Tak mi minęły 2 godziny. Później był koncert, po którym zmęczony wręcz padałem na twarz. Przez całą noc śniły mi się koszmary. Bałem się czegoś, a jednocześnie dawało mi to poczucie pewniej normalności. Budziłem się dwa razy z krzykiem. W końcu przyszedł do mnie Boo Bear i spytał troskliwie, czy ma ze mną spać. Pokiwałem zaspaną głową i smakowałem się każdym dotykanym centymetrem ciała Tomlinson’a, jego pocieszającymi słowami i równomiernym oddechem. Wtulając się w jego tors czułem bicie serca, które kochało inną. Ale na tą chwilę to ja zwyciężałem.
~*~
2 tygodnie później
(perspektywa Louis’a)
- Dlaczego musimy mieszkać z Harry’m? – spytała El, gdy ten był na zakupach.
- Bo to mój najlepszy przyjaciel. Jest jak brat, którego nigdy nie miałem – uśmiechnąłem się pod nosem.
- Ale ma już 18 lat, nie musi z tobą mieszkać.
- Wiek to tylko liczba, on jest bardzo wrażliwy. Nie może mieszkać sam – naciskałem.
- To niech zamieszka z resztą chłopaków.
- Nie.
- Dlaczego?
No właśnie. Dlaczego tak właściwie obawiałem się, że zostanie sam? Po chwili jednak znałem powód: przekroczyliśmy pewną cienką linię między przyjaźnią, a… czymś, czego sam do końca nie rozumiałem. Nie było to obrzydliwie nieprzyzwoite, ale w jakimś stopniu godne pogardy. Ale kochałem Eleanor, jak jeszcze nikogo na świecie. Właśnie dzięki Harry’emu ją…
- Dzięki niemu się poznaliśmy – odparłem po dłuższej chwili.
- Ok, wygrałeś – wywróciła oczami i pocałowała mnie w policzek.
- Mam łup! – krzyknął od progu Harry, a ja pomogłem wnieść mu zakupy do kuchni. Zaczęliśmy je rozpakowywać, gdy nagle w radiu zabrzmiały pierwsze takty More Than This. Wyśpiewując pod nosem refren Styles patrzył cały czas w moje oczy. Jakby chciał mi coś powiedzieć.
- Dość – szepnąłem i poszliśmy w ciszy do mojego pokoju.
- Co się stało? – zamrugał kilka razy.
- O co ci chodzi?
- Z czym?
- Te spojrzenia, udawane koszmary… Co przede mną chcesz ukryć?
- Nie udaję koszmarów – przełknął ślinę.
- Więc…?
- Naprawdę chcesz wiedzieć? Bo nie sądzę, że po takiej informacji łatwo ci będzie ze mną mieszkać… A Eleanor już tym bardziej.
Harry Styles mnie kochał. Nic innego nie mogły znaczyć te słowa. Ale chciałem to usłyszeć od niego samego, żeby w końcu pozbył się tej kłódki do swojego wnętrza.
- Eleanor jest wspaniała, tworzycie idealną parę, naprawdę, ale… ona mi ciebie zabiera, mimo iż jesteś przy niej szczęśliwy. Bo cię kocham, Louis’ie William’ie Tomlinson’ie.
- Hazza, ja… - spuściłem wzrok. – Ja jeszcze nic nie wiem.
- Nikt ci nie każe odwzajemniać tych uczuć – potarł nerwowo przedramię. – Nie mówimy więcej o tej rozmowie.
- Ale ja chcę tego, Harry… - odparłem. – Kocham Eleanor, ale to, co czuję do ciebie jest… jedyne w swoim rodzaju i… - ale nie dał mi dokończyć, tylko przyciągnął mnie do siebie za szelki i pocałował namiętnie. Mając świadomość, że na dole siedzi moja dziewczyna, odwzajemniłem pocałunek, dodając język.
~*~
(perspektywa Harry’ego)
Louis poszukuje siebie. Rozumiem go. I mimo, że boli mnie codziennie patrzenie na czułości Lou i El, w końcu się otworzyłem. Bo gdy jej nie ma, to nasza miłość króluje w domu.
To największy sekret, jaki mam, ale teraz go z kimś dzielę. Z kimś, kogo bezgranicznie kocham.

środa, 13 czerwca 2012

#11: Larry Stylinson+Eleanor Calder


"If I don't say this now I will surely break"/
"Jeśli nie powiem tego teraz, na pewno się załamię"

 

music: The Fray - Look After You


- Dobra chłopaki, dzisiaj macie wywiad w Much Music. Pamiętajcie, co wam mówiłem o bromansach – spojrzał po nas Paul, ale zatrzymał się na mnie i Lou.
- Jasne – kiwnął głową mój przyjaciel. – Naopowiadam, że to nie prawda i w ogóle.
- No, ja mam nadzieję. Czy te fanki naprawdę mają aż taką obsesję na waszym punkcie? – wywrócił oczami i zostawił nas stylistom.
Dziewczyna przeprowadzająca wywiad nie była jak Directionerki, nie wiedziała o nas wiele, dlatego powtórzyła prawie wszystkie pytania, jakie nam zawsze zadają. Przez pół wywiadu nudziłem się, nie mogąc wygłupiać się z Boo Bear’em. Tylko siedziałem i odpowiadałem na pytania, jak kazał Paul.
- Fani prosili mnie, żebym zapytała o Larry Stylinson… - spojrzała po nas czarnowłosa kanadyjka, a ja zacząłem się denerwować. Nie wiedziałem co mówić, więc po prostu pozwoliłem mówić Lou. – Wybrali dla was takie… imię.
- Strasznie poważnie to traktują! – zaczął narzekać.
- Moglibyście to wyjaśnić?
- To prawda – dodał Niall.
- Naprawdę tak poważnie to traktują?
- Taaak… Fani… um…  kiedyś przeczytałem „fanfiction”, gdzie…
- Tworzą fikcję? – posunęła dziennikarka.
- Tak… umm… I dużo ludzi myśli… że ja i Harry… jesteśmy razem – objął mnie ramieniem, ale ja nadal miałem strach w oczach.
Nie, to nie była fikcja. Miałem ochotę stamtąd uciec i nie wracać. To nie prawda. Coś było między nami. A ich słowa mnie raniły, gorzej niż często trenowane z Zayn’em ciosy bokserskie.
- …a tak naprawdę jesteśmy po prostu dobrymi przyjaciółmi – dokończył.
- Całowaliście się? – dociekała.
- Nie – odpowiedzieliśmy zgodnie. Chociaż to nie było kłamstwem. Louis opowiedział jej, jak to nasze zdjęcia zostały przerobione w Photoshop’ie. Ale… ja tego chciałem. Bardziej niż czegokolwiek na świecie.
- Dobra, ale jesteście przyjaciółmi. Wszyscy, ale… co jest między wami, to nie daje mi spokoju! – spojrzała na nadal obejmujących się mnie i Louis’a.
- To dlatego, że razem mieszkają – podsunął Liam.
- Taa… Za zamkniętymi drzwiami nie wiadomo co się dzieje – zaśmiał się Boo Bear.
- Ale faktem jest: dziewczyny lubią, jak faceci się całują!
- Gdybym ja był hardkorowym fanem 1D, na pewno nie chciałbym, żebyśmy się całowali. Wolałbym, żeby mnie, jako fankę, całował Harry, no wiesz…
No i zajebiście. Plan Paul’a wypalił, już NIKT nie będzie pytał o Larry, bo dla większości – jak dla mnie – Larry umarło.
- Cześć kochanie! – przywitała się całusem z Lou Eleanor kilka dni później, już w naszym mieszkaniu w UK. – I cześć… Harry – mruknęła. – Szukasz już mieszkania, prawda? – spytała słodko.
- Jakiego mieszkania? – zdziwiłem się i upiłem łyk wody z butelki.
- Jak to jakiego? Louis ci nie powiedział? Zamieszkamy razem! – uśmiechnęła się, a ja wyplułem jej wodę prosto w twarz. Zbulwersowana poszła do łazienki, a ja pokręciłem głową, patrząc na mojego przyjaciela.
- Miałeś zamiar czekać, aż ona zacznie sprowadzać walizki?
- Nic nie jest pewne, nawet o tym poważnie nie rozmawialiśmy…
- Ale myśleliście, co? Dzięki za informację – mruknąłem i włożyłem bluzę.
- Harry, czekaj…
- Daj sobie spokój. Idę do parku – mruknąłem, założyłem kaptur i wyszedłem prosto w pochmurną, brytyjską pogodę.
Przecież doskonale wiedziałem, że Paul robił to nie dla dobra zespołu czy przyzwoitości, ale dla Eleanor, jego adoptowanej po śmierci brata bratanicy i oczka w głowie. Przede wszystkim szczęście El. W sumie go rozumiem, ale dlaczego moim kosztem?
Widziałem, że Louis jest z nią szczęśliwy i to mnie cieszyło, ale ona… niszczyła mi życie. Przez wszystkie wypowiedzi szelko-maniaka miałem ściśnięte gardło, ale niestety, Paul siedział kilka metrów od nas, pewnie później by mi się dostało.
Idąc przez park mijałem różnych ludzi: dzieci, starców, dziwaków… Ale jeden obraz został mi w głowie: dziewczyna siedząca na ławce z martwym wyrazem twarzy. Spojrzałem w stronę, w którą się „wgapiała”: stała tam całująca się para, wysoki chłopak i średniego wzrostu dziewczyna. Czyli cierpiała tak jak ja. Usiadłem obok niej, a ona spojrzała na mnie obojętnie.
- Cześć.
- Cześć – odpowiedziała.
- To boli, co? Kiedy taki dupek cię zdra…
- To nie on, to ona – pokazała ruchem głowy na parę. – Długo byłam w niej zakochana i pocałowałam ją wczoraj wieczorem na imprezie. Nie było alkoholu, ale ona mi wmawia, że była pijana i nie chciała tego zrobić. Ale ja wiem, że to kłamstwo. W taki sposób się nie całuje pierwszej, lepszej osoby. A ona tak po prostu… - ukryła twarz w dłonie i zaczęła łkać, a ja poklepałem ją po plecach. Doskonale wiedziałem, jak się czuła.
- Mój przyjaciel ma dziewczynę, o którą jestem zazdrosny. A teraz chcą razem zamieszkać i ja miałem dowiedzieć się o tym ostatni. Wiem jak się czujesz – wyszeptałem, wiedząc, że źle robię, wyżalając się prawdopodobnej fance. Ale skoro do tej pory nie zaczęła piszczeć czy coś, to znaczy, że chyba mnie nie poznała.
- Jestem Alice – podała mi dłoń.
- Harry.
- Wiem, jestem Directionerką – pokazała mi naszyjnik ze znakiem nieskończoności i dorobionym do niego napisem „Directioner”. – Spokojnie, nie powiem nikomu o tobie i Lou. Mam nadzieję, że w końcu wam się uda.
- Louis kocha Eleanor – wyjaśniłem.
- Nie – pokręciła głową z lekkim rozbawieniem, ale ja nie wiedziałem, o co jej chodziło. – Zobacz – wyciągnęła telefon i znalazła na YouTube kilka naszych wywiadów. Nie widziałem w nich nic niezwykłego, oprócz tego, że w niektórych udawaliśmy z Lou, że się całujemy.
- Nie rozumiem – byłem skołowany.
- Tylko spójrz, jak na ciebie patrzy. Jak się troszczy. A kiedy jest z Eleanor… Na tych zdjęciach, filmikach, tego nie czuć, rozumiesz? Więc idź i powiedz mu, co czujesz. Chodź… chyba nie musisz – spojrzała na coś za mną. – Cześć Harry – odeszła ode mnie i pomachała mi.
Wstałem i odwróciłem się. Przede mną stał Louis. I dosłownie w tej samej chwili, kiedy spojrzałem w jego zielononiebieskie tęczówki, zaczął padać ulewny deszcz. Szybko pobiegliśmy do naszego mieszkania. Przy drzwiach stał karton z jakimiś rzeczami, do którego była przyklejona jakaś kartka. Jednak nie zdążyłem przeczytać, co na niej pisze, bo Louis pchnął go w kąt przedpokoju. Zdjąłem mokrą bluzę, a mój przyjaciel zdjął swoją kurtkę.
- Dlaczego poszedłeś za mną? – spytałem, gdy pijąc zrobione przeze mnie kakao usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy słuchać jego ulubionego zespołu, The Fray. Cały czas miałem w głowie słowa Alice.
- Kim była ta dziewczyna?
- To Alice, spotkałem ją w parku. Dlaczego poszedłeś za mną? I po co to pudło koło drzwi? – dociekałem.
- Pokłóciłem się z Eleanor, no i… - podrapał się po karku i wziął potężny łyk kakao. – No i zerwaliśmy – westchnął.
- Jak to? Co się stało? – zmartwiłem się. Mimo iż jej wręcz nienawidziłem, nie chciałem, żeby cierpiał.
- Powiedziałem jej, że nie będę z nią mieszkał. A ona kazała mi spakować jej rzeczy, bo tu już nie wróci – nie mówił tego ze smutkiem, tylko… z niezrozumiałą dla mnie ulgą.
- Widocznie na ciebie nie zasługiwała – objąłem go ramieniem i poklepałem po plecach.
- Ty nic nie rozumiesz – pokręcił głową, a ja zauważyłem, że jakby się denerwuje, jakby już od dawna coś ukrywał i nie chciał mi powiedzieć. Jakby to była jedyna rzecz, której o nim nie wiedziałem. – Zrobiłem to dla ciebie. Nie dlatego, że wiem, że jej nie lubisz, uprzedzam pytanie. Tylko dlatego, że zdałem sobie sprawę… uświadomiłem sobie, że… - ale nie dałem mu dokończyć, tylko złożyłem na jego smakujących kakaem ustach pocałunek. Spoconymi dłońmi ujął moją twarz i go odwzajemnił. A potem się przytuliliśmy, tak po prostu.
- Że cię kocham? – dokończyłem za niego, muskając wargami jego ucho.
- Tak – pocałował mnie w szyję, a ja byłem w siódmym niebie.
Owszem, Paul był wściekły, tak jak i Eleanor, ale to się nie liczyło. Wiem, to trochę samolubne myślenie. Ale my byliśmy szczęśliwi, a Directionerki jeszcze bardziej. I tylko to się liczyło.


___________________________________________________________
Margaret Was wita z kolejnym jednopartem o Larry. Mam nadzieję, że Wam się spodoba, bo sama uważam, że wyszedł tak przeciętnie, chodź się starałam ;)
(Wypowiedzi z wywiadu są prawdziwe lub tylko odrobinę zmienione, można go zobaczyć tu: http://www.youtube.com/watch?v=p2ejylPos40 (od 16:35).)
Jednopart jest z dedykacją dla wszystkich "shipujących" Larry tak mocno jak ja, za zwłaszcza dla Kiki. LARRY WILL BE ALIVE SOON! ♥
Zapraszam Was też na moje 2 blogi: http://one-direction-of-life.blogspot.com/ i http://fbi-direction.blogspot.com/ ;)
@MargaaStyles x

poniedziałek, 21 maja 2012

#10

UWAGA! TO OPERA MYDLANA XD WIĘC JEŚLI CZEGOŚ TAKIEGO NIE LUBISZ, NIE CZYTAJ :) 


Początek kwietnia 2011
Jacinda Pirce, początkująca studentka weszła do małej restauracji, przed którą stałą tabliczka z napisem: ZATRUDNIMY KELNERKĘ. Potrzebuję pracy - pomyślała.
- Przepraszam - zwróciła się do kobiety stojącej przy kasie fiskalnej. - Przyszłam w sprawie pracy.
- Mieszkasz tutaj? - Jasinda pokiwała głową. - W takim razie jesteś już przyjęta - uśmiechnęła się ekspedientka.
- Dziękuję. Kiedy mogę zacząć?
- Już. Idź na zaplecze, bierz fartuch i zaczynaj.
Zrobiła co jej kazano i stanęła za ladą. Przyglądała się drzwiom i czekała aż ktoś wejdzie. Rozbrzmiał charakterystyczny dzwonek oznaczający, że ktoś wchodzi. Wesoły chłopak z ciemnymi włosami i plecakiem usiadł przy stoliku, przy oknie. Jasinda westchnęła, poprawiła swój kucyk i podeszła do niego.
- Dzień dobry - powiedziała nieśmiało. - Co podać?
Chłopak podniósł głowę i przez chwilę nie wiedział co powiedzieć. Popatrzył jej w oczy i zapomniał co chciał zjeść. Zamiast odpowiedzieć, spytał o coś innego:
- Studiujesz?
- Tak bardzo widać? - odpięła kołnierzyk przy bluzce.
- Tak trochę. Jestem Liam - znów spojrzał na jej twarz, która przyciągała go jak magnez.
- Jasinda. To może kawę?
- Herbatę.
Dziewczyna odeszła i po chwili wróciła z wrzątkiem, torebką herbaty i filiżanką.

Lipiec 2011
Liam każdego dnia przychodził do kawiarni o tej samej porze. Dogadywał się z Jasindą i z czasem odważył się zaprosić ją na spotkanie. Po kilku niby randkach, zaczęło się pomiędzy nimi rozwijać coś poważniejszego.
Pewnego dnia na spacerze nad wodą ,idąc razem za rękę, chłopak spytał:
- Będziesz moją dziewczyną?
Jasinda uśmiechnęła się. Liam ją przytulił i zaczął skakać po mokrym piasku. Śmiejąc się jak wariaci, opadli na ziemię. Nachylili się do siebie. Powietrze było wypełnione namiętnością. Złączyli swoje usta i całowali z pasją.
- Nie czułem nigdy czegoś takiego.
- Ja też...
W myślach dziewczyny od razu zaczęły przeplatać się obrazki z przeszłości. Rodzice krzyczący na cały dom, kłócący się. Ona sama uciekająca na podwórko do lasu a potem wypadek... Nie była pewna czy chce tego związku, ale na pewno coś do niego czuła. Coś wyjątkowego.

Wrzesień 2011
W tym czasie pojawiło się pierwsze 'kocham'. Po tym wszystkim Jasinda była pewna swoich uczuć. Wciąż jednak bała się być z kimś na poważnie. Wszystko przez rodziców... Liam wiedział o co jej chodzi. Opowiedziała mu. Był dla niej delikatny, czuły... Takiego kogoś potrzebowała.
Pirce stojąc w dużym pokoju u chłopaka, z kubkiem w ręku, wodziła wzrokiem po salonie. Szafa, kanapa, fotel, stolik, Liam, krzesło, zegarek. Chwila, chwila, chwila. Wróć... Liam.
Usiadła mu na kolana. Zamruczał jej do ucha.
- Chodźmy nad wodę.
Złapali się za rękę i wyruszyli na wyznaczone miejsce. Często spędzali tam czas. Weszli na małą łódeczkę, którą często pływali. Oddalili się od brzegu.
- Uwielbiam być tak na wodzie - Jasinda westchnęła.
- O popatrz! - wskazał punkt za nią. Zainteresowana się odwróciła i błądziła wzrokiem po drzewach. Nic nie znalazła.
- Co... - odwróciła się. Siedział przed nią Liam z otwartym pudełeczkiem w ręku. - Ja... - nie mogła nic więcej wydusić.
- Będę delikatny, obiecuję... Będę stosował prezerwatywy - uśmiechnął się.
Jasinda pokiwała ze łzami w oczach głową i rzuciła mu się na szyję.
- Kocham cię - powiedzieli równo. Często im się to zdarzało.
- Przeprowadźmy się do domu moich rodziców - zaproponowała dziewczyna.
- Chcesz tego? - spojrzał na nią.
- Oczywiście.
W kilka dni spakowali swoje rzeczy i zawieźli pod dom na skraju miasta.
- To zaczynamy wielkie rozpakowywanie - stwierdził Liam.
Wnieśli wielkie pudła do domu. Rozpakowywali wszystko powoli, patrząc na coraz to inne przedmioty, które przypominały im o jakimś zdarzeniu z przeszłości. Po kilku dniach wszystko było wyjęte, przygotowane. Liam leżał z głową na kolanach Jasindy i rozmawiali sobie o życiu.
- Wracam znów do pracy - westchnął.
- Przecież nie jest taka zła - pocieszała go.
- Może i nie. Ale wolę być z tobą - pocałował ją.


Maj 2012
Po ponad roku znajomości, w końcu stwierdzili, że nadszedł czas. Jasinda spojrzała na siebie w lusterku.
- Jesteś pewna? - spytała jej przyjaciółka.
- Tak - wzięła głęboki oddech.
Wyszła z budynku i została poprowadzona do ołtarza. Wstrzymała oddech na widok Liama. Już nikt wokół niego dla niej nie istniał. A byli tu wszyscy: Zayn, Harry, Niall, Louis, rodzina. No wszyscy oprócz rodziców Jasindy. Ich już tutaj nie ma...
Kiedy nadeszła pora wyznania sobie wierności, dziewczyna ledwo co wydusiła coś przez łzy. Nigdy się tak nie wzruszyła.
- Możecie się pocałować.
Scena jak z filmu. Zarzuciła mu ręce na szyję i złączyli się w jedność.

Sierpień 2012
Gdzie on jest? - zadręczała się myślami. Jest już 3 AM a Liama nadal nie ma. Ostatnio zdarza się tak coraz częściej. Przyjaciółka Jasindy - Sandy, mówi że dziewczyna zaczyna mieć nerwicę. Kocha Liama, ale ostatnio chłopak zaczyna przeginać. Wraca z pracy o bardzo późnych godzinach. Wiadomo, że robota jest ważna. Ale czy aż tak?
- Wreszcie jesteś! - krzyknęła.
- Tłumaczyłem ci już...
- Zaczynam mieć tego dość. Wiem, że to wszystko jest ważne, ale rodzina też powinna być.
Zaczęli się na siebie wydzierać. Z ich ust wyleciało wiele niemiłych, nieprawdziwych słów. Jasinda z płaczem wybiegła z domu. Dokładnie jak kiedyś, kiedy jej rodzice się kłócili. Wiedziała do czego to prowadzi... Rozstaną się. Będą musieli wziąć rozwód. Wiedziała, żeby z nikim się nie wiązać...
Oparła się o drzewo i dusiła się swoimi łzami.
- Jacinda! - Liam podbiegł do niej. - Przepraszam - złapał ją za rękę. Wyrwała mu ją. - Nie będziemy popełniać błędów twoich rodziców. NIGDY cię nie opuszczę - przytulił ją. - Pamiętam, jak się czuliśmy, gdy siedzieliśmy nad wodą. I za każdym razem, gdy spoglądam na ciebie, jest tak jak za pierwszym razem. Zakochałem się w rozsądnej córce bogatego mężczyzny. Ona jest najlepszą rzeczą, jaka kiedykolwiek była moja.


Marzec 2016
- Mamo, mamo - krzyczał trzy letni chłopczyk. - Tata przyjechał.
Jasinda wyszła na ganek do swojego męża.
- Chodź do mnie - wystawiła do niego ręce. Przytulili się na przywitanie.
- Jak tam nasz synek? - Liam spojrzał na swojego drugiego skarba a potem na brzuch Jasindy - trzeci skarb.
- Już za miesiąc - pogłaskała się. - Idę przygotować stół.
Liam zrzucił z siebie marynarkę i poszedł pokopać piłkę z Codym. Jasinda patrzyła na to wszystko z uśmiechem. Życie naprawdę jej się układa. Nie jedne małżeństwo może jej pozazdrościć. A ma dopiero 25 lat.
- Tataaa! Teraz dla mnie - krzyczał chłopczyk, próbując zabrać tacie piłkę.
- Możecie przyjść na obiad - zawołała mama.


Lipiec 2018
Dzieci skakały po łóżku i wywracały, potykając się o nogi swoich rodziców.
- Kogo my tu mamy? - spytał Liam.
- Cody i Nicholas - powiedziała Jasinda. Przytuliła ich do siebie.
Życie leci dalej a oni wciąż żyją jak dawniej. Nie kłócą się już prawie wcale. Mają dwoje dzieci.
- Chcecie iść nad wodę? - zaproponował Payne.
- Mnie nie musisz pytać - odpowiedziała dziewczyna.
Ubrali się, zjedli śniadanie i ruszyli nad wodę. Jak dawniej, kiedy byli na początkach związku.
- Pamiętasz? - spytała.
- Taaak.
Pochlapali się z dziećmi w ciepłej wodzie, a potem usiedli na piasku i przypominali sobie razem jak się poznali.
- Życzyłbym, aby każdy zakochany miał tak jak my - Liam uśmiechnął się i popatrzył na spokojną tafle wody.
- Napiszmy książkę, jak żyć w małżeństwie - odpowiedziała Jasinda i zgodziła się w myślach ze swoim mężem. Jakimś szczęściem, nie ma żadnych konfliktów w rodzinie. Bóg naprawdę jej pomaga. Kocha swoje życie i nie chciałaby go zamienić, nigdy.




Nooooo… Wyszło zupełnie inaczej niż chciałam, gorzej o.O Ale walić to :D Zachęcam do komentowania, czy co tam chcecie ;) I tak, brałam pomysł z teledysku Mine :D
Monika (@orangedirection)

piątek, 18 maja 2012

#9: Nemi

Dziecięca przyjaźń:
Uśmie­chasz się do tej oso­by, wi­tasz się z nią, zwie­rzasz się jej, opo­wiadasz o swoim życiu. A na­wet nie znasz jej imienia. Nie dla­tego, że za­pom­niałeś. Po pros­tu nig­dy nie czułeś pot­rze­by by się o nie spy­tać.”
~ autor nieznany


Dallas w Teksasie, rok 1997.
5-latek i 6-latka siedzą pod drzewem, ale nie bawią się, nie śmieją. Z jej brązowych oczu płyną ciężkie i słone łzy. On próbuje być silny i ją przytula, ale na niewiele się to zdaje. Gdy dziewczynka odsuwa się od chłopca, na jej twarzy widać czerwony ślad odbitej dłoni. Pociąga nosem i patrzy w jego niebieskie tęczówki, a on mówi:
- Dlaczego cię uderzył?
- Chciałam wejść do salonu, po lalkę – otarła łzy z pulchnego policzka. – Ale mama i tata krzyczeli, znowu. Tatuś się chwiał i szarpał mamusię. Bałam się – skuliła się, przywierając plecami do drzewa – a potem gdy mnie zobaczył, uderzył mnie w twarz. I przybiegłam tutaj. Boję się go, wiesz?
- Ja też bym się bał – otworzył szeroko oczy i podał jej chusteczkę. Wyczyściła nos i lekko się uśmiechnęła: - Jesteś moim najlepszym kolegą, wiesz?
- A ty moją najlepszą koleżanką. W całej galaktyce! Zobacz, co dla ciebie mam – podał jej naszyjnik zrobiony ze sznurka i kapsla po coca-coli. – Pomalowałem go na czerwono, żeby ci pasował do sukienki – wyjaśnił.
- Dziękuję, Niall – uściskała go.
- Nie ma za co, Demi – odpowiedział.
Londyn, rok 2012.
- Witam państwa, są dzisiaj z nami chłopcy z One Direction! Harry, Zayn, Louis, Liam i Niall! – krzyknął prezenter, a do studia wszedł wymieniony boysband. Usiedli na kanapie i rozpoczął się wywiad. O album, o nowy teledysk, a na końcu… o dziewczyny.
- Z pewnych źródeł wiem, że Liam i Louis mają dziewczyny. To prawda?
- Tak, Danielle i Eleanor są kochane, chodź czasem jest im ciężko – wyjaśnił Payne.
- Więc jest jeszcze trzech singli w One Direction! Harry, twój typ kobiety?
- Musi mieć dwoje oczu.
- Tak, to bardzo pomaga – wtrącił się Louis, a publiczność wybuchnęła śmiechem.
- A ty, Niall? Może jakaś modelka? Piosenkarka? Aktorka?
- Demi Lovato… Taak, ona jest gorąca – pokiwał głową z uśmiechem.
Następnego dnia, Los Angeles:
- Gościmy z studiu Demi Lovato, na którą czeka mała niespodzianka z Wielkiej Brytanii.
- Od rana trąbi mi o tym cała ekipa – zaśmiała się. – Nie wiem o co chodzi, ale mam nadzieję, że nie wyskoczy ta twarz z „Egzorcysty” czy coś – dodała, a tym razem publiczność się zaśmiała.
- Jesteś singielką, prawda?
- Taaaaak – pokiwała ostrożnie głową.
- A więc obejrzyj fragment wywiadu z brytyjskim boysbandem, One Direction! – a potem na ekranie pojawił się Niall, mówiąc, że „Demi jest gorąca”. Piosenkarka zdziwiła się, a potem zarumieniła.
- To niesamowite, bo on jest najsłodszy z nich! Znaczy bez urazy, chłopaki – uśmiechnęła się.
- Chciałabym teraz zobaczyć jego minę, kiedy obejrzy ten wywiad. A właściwie… już możemy! Bo chłopcy są za kulisami i wszystko oglądali. Zobaczmy, jak zareagował Niall.
Na ekranie pojawił się przefarbowany na blond Irlandczyk, oglądający w skupieniu i z lekkim uśmiechem wywiad. Następnie czerwieniejący po uszy na widok swojej wypowiedzi, a potem ze szczęką na podłodze po wypowiedzi Demi.
Miesiąc później, Londyn.
(perspektywa Demi)
„Demi Lovato i Niall Horan najgorętszą parą 2012! Przebili nawet słynną Jelenę!” – krzyczały nagłówki gazet.
Nie, nie byłam z Niall’em. Po prostu nasi ludzie to ukartowali. Owszem, przyjaźniłam się ze wszystkimi chłopakami z One Direction i byli naprawdę kochani, ale…

„Przy spot­ka­niu po dłuższej rozłące zna­jomi py­tają, co z na­mi, a przy­jaciele, co u nas się działo.”
~
Marie von Ebner-Eschenbach

Pamiętałam go. Pamiętałam, że był moim najlepszym przyjacielem przed rozwodem rodziców. Ale gdy było najciężej, gdy już się rozstali i musiałyśmy zaczynać wszystko od zera… wyjechał. Nie jego wina, przecież miał 6 lat, a jego rodzice znaleźli lepszą pracę w Irlandii. Ale on najwidoczniej o mnie zapomniał. Nadal nosiłam naszyjnik od niego, za mały, więc zawiązałam go w bransoletkę. Gdy usłyszałam o One Direction i dowiedziałam się, że gra tam Niall, oniemiałam: przez ponad 10 lat nie mieliśmy ze sobą kontaktu, ale gdybym spotkała go na ulicy, od razu rozpoznałabym te jasnoniebieskie oczy pełne wrażliwości.
- Puk puk – zaglądnął do mojego pokoju hotelowego Louis.
- Powinieneś naprawdę pukać – wyjaśniłam.
- Sorrki, przyszedłem tylko powiedzieć, że dynia już zamieniona w karocę, żaba w księcia, a myszy w konie. Czy jakoś tak. Księżniczka gotowa na bal?
- Jasne – parsknęłam śmiechem. – Wiem, że to dla was ważna gala, więc nie stroiłam się niewiadomo jak. To wasz wieczór – powiedziałam, ale chyba sama do siebie, bo Louis’a już nie było. Zeszłam na dół, gdzie czekała na mnie limuzyna. Chłopcy byli wystrojeni w garnitury, ale nie było teraz miejsca na nerwy przed Brit Awards, bo Paul opracowywał „strategię”:
- A więc: jeśli przegracie, co mam nadzieję nie nastąpi, Demi was przytula, a potem całuje Niall’a w policzek, a potem pseudo-ukradkiem wychodzą razem za rękę. Natomiast jeśli wygracie, zaczniecie skakać z radości i co tam randomowego wam przyjdzie do głowy, a Niall pocałuje Demi, a potem wyjdziecie po nagrodę.
- Niall zrobi co?! – prawie krzyknęłam.
- Pocałuje. Dotknie ustami twoich ust. Nastąpi wymiana śliny. Poczuje smak twego błyszczyka... – rozprawiał się Hazza.
- WIEM CO TO JEST CAŁOWANIE! – ucięłam i spojrzałam na Horan’a, który miał minę „poker face”. – Niall, żyjesz? – pomachałam mu dłonią przed oczami.
- Mam dosyć tego udawania – wyjaśnił. – Panie kierowco, wysiadam – powiedział, a szofer zatrzymał się i go wysadził.
- NIALL JAMES HORAN, WRACAJ DO TEGO SAMOCHODU, TERAZ! – krzyknął za nim Paul, ale ja go uspokoiłam i powiedziałam, że go przyprowadzę i również wysiadłam. Szedł poboczem kopiąc kamienie, mimo iż miał na sobie markowe buty. Ja, w szpilkach, próbowałam do niego podbiec. Chyba mnie zauważył, bo uśmiechając się pod nosem, zaczekał na mnie.
- Też mam tego dosyć – wyjaśniłam. – Ale poradzę ci, jako starsza koleżanka po fachu: to i tak się wydaje. Znaczy: udawane związki. Tak było ze mną i Joe – wzruszyłam ramionami. – Ludzie w to wierzyli, ale ci prawdziwi fani raczej nie, widzieli, że nie ma chemii – dodałam.
- Myślisz? – przystanął na chwilę i spojrzał mi w oczy.
- Ja to wiem – uśmiechnęłam się lekko. – Mieszkałeś kiedyś w Dallas, prawda? – spytałam.
- Co ty, nie wiesz? Przecież tylko ciebie tam lubiłem – odwzajemnił uśmiech.
- Ty… pamiętasz?
- Tak. I widziałem „Stay Strong”. Wiem, że nie jest ci lekko, Demi. Ja… nie chciałem wyjeżdżać, wiesz o tym…
- Miałeś 5 lat, nie ma o czym mówić. Po za tym… miałam swoją starszą siostrę, mamę… I nadal chodzę na terapię, już jest lepiej, zdecydowanie… - a potem zaczęłam płakać w jego ramię, rozmazując tym samym robiony godzinę makijaż i niszcząc jego marynarkę. A on, tak jak dawniej przytulił mnie.
- Pomogę ci – zadeklarował, szepcząc mi do ucha.
- Jak? – również wyszeptałam.
- Też miałem bulimię – wyznał, a ja odsunęłam się od niego oniemiała. - Zachorowałem zaraz po przyjeździe do Irlandii, bo wszyscy w moim wieku byli tacy… chudzi, kościści. Też chciałem taki być. Ale wyleczyłem się. Trwało to 7 lat, ale wyszedłem z tego.
- U mnie to trwa cały czas.
- Pomogę ci.
- Jak? Nawet nie mieszkasz w Stanach – pokręciłam głową.
- Daj mi trochę czasu, będziemy się odwiedzać. Masz fanów i… mnie. Twojego przyjaciela z dzieciństwa.
- Najlepszego – podkreśliłam. A potem wróciliśmy do samochodu. Na gali nie całowałam Niall’a. Wyściskałam każdego z chłopaków. Wygrali, byłam tego pewna.

„Przy­jaciół kocha­my dla ich wad, bo lu­bimy, gdy ktoś też ma wady.”
~ Aleksander Fredro

Pół roku później, Los Angeles
- Ale wy jesteście dziwni: w ciuchach na plaży – podrapał się po głowie Harry i rozłożył się na kocu, zakładając okulary przeciwsłoneczne.
- Na pewno nie jest wam za gorąco? – spytał troskliwie Liam.
- Nie – odparliśmy niemal równocześnie i zakładając identyczne czapki-bejsbolówki ruszyliśmy na spacer po plaży. Oboje nadal wstydziliśmy się swoich ciał, więc żadne z nas nie chciało się, że tak powiem „rozbierać publicznie”. Nie cięłam się od ponad miesiąca, a ostatnio wywoływałam wymioty 2 miesiące temu. Spojrzałam na szyję Niall’a: miał wytatuowane małymi, jakby drukowanymi literami napis Stay Strong, jak ja na nadgarstkach. Nie prosiłam go, aby go zrobił. Po prostu stwierdził, że chce. Od gali byliśmy naprawdę blisko ze sobą, ale ja nie wiedziałam, czy chcę czegoś więcej. Bałam się bycia w związku, tego, że wtedy mogę być inaczej przez niego postrzegana.

„Są ta­cy, którzy uciekają od cier­pienia miłości. Kocha­li, za­wied­li się i nie chcą już ni­kogo kochać, ni­komu służyć, ni­komu po­magać. Ta­ka sa­mot­ność jest straszna, bo człowiek uciekając od miłości, ucieka od sa­mego życia. Za­myka się w sobie.”
~ Jan Twardowski

Po spacerze zjedliśmy lunch z Taylor Swift, a Irlandczyk przez cały czas chwalił jej piosenki i powiedział, że jego brat się z niego nabijał, że jej słucha, ale jego to nie obchodzi. Potem One Direction mieli prywatny koncert na urodzinach jakiejś córki któregoś z producentów z ich wytwórni, na plaży w Malibu, ale wieczorem mogli robić, co chcieli. Podczas koncertu ja siedziałam za kulisami i pisałam piosenkę. Piosenkę dla Niall’a. Zaczęłam ją wczoraj, a teraz tylko poprawiałam kilka szczegółów, zaglądając co kilka minut, co się dzieje na scenie. Po kilku piosenkach, zanim weszli za kulisy, szybko się zmyłam.
(perspektywa Niall’a)
- Widzieliście gdzieś Demi? – spytałem zziajany, sięgając po butelkę wody i ocierając pot z czoła.
- Jak ją ostatnio widziałem, to coś pisała, a potem gdzieś sobie poszła – wzruszył ramionami nasz perkusista.
- Pewnie siedzi u siebie w domu, pójdę do niej, ok?
- Tylko nie wracaj za późno – odparł Liam.
- Jasne, jasne – machnąłem ręką. Pojechałem do hotelu, żeby wziąć prysznic i się przebrać. Chciałem jechać do Demi, ale gdy wyjrzałem przez okno, po prostu mnie zatkało. Przed moim oknem był ułożony ze zdjęć napis „BFF”. Gdy przyjrzałem się bliżej, zauważyłem, że to wszystkie moje zdjęcia z Dems. Usłyszałem pukanie do drzwi, a potem melodię graną na fortepianie. Otworzyłem, a ona weszła do środka, stawiając odtwarzacz na stole. Chciałem coś powiedzieć, podziękować za napis, ale ona puściła melodyjkę od nowa i zaśpiewała. Z tego co słyszałem po refrenie, musiała mieć tytuł Give YouHeart a Break. Nie tylko jej głos był genialny, ale tekst… przypomniał mi dzień, w którym poznałem Demetrię Devonne Lovato:
Miałem 4 lata. Siedząc w piaskownicy patrzyłem, jak jakaś para nastolatków się całuje. Wykrzywiłem buzię i podszedłem do nich, mówiąc, że są obrzydliwi, a oni tylko się zaśmiali.
- Pobaw się z moją kuzynką, ok? – zaproponowała dziewczyna i po chwili przyprowadziła ciemnowłosą dziewczynkę, która nieśmiało na mnie spoglądała.
- Jestem Demi – odparła, wyciągając do mnie dłoń.
- Niall. I nigdy, ale to przenigdy nie będę się całował. To ohydne!
- Ja też! Ona jest okropna! – pokazała na swoją kuzynkę, która wróciła do całowania się ze swoim chłopakiem.

„Miłość nie py­ta o nic, bo kiedy zaczy­namy się nad nią zas­ta­nawiać, ogar­nia nas prze­rażenie, niewy­powie­dziany lęk, które­go nie sposób naz­wać słowa­mi. Może jest to oba­wa by­cia wzgar­dzo­nym, od­rzu­conym, oba­wa, że pryśnie czar? Może wy­daje się to śmie­szne, ale właśnie tak się dzieje. Dla­tego nie na­leży sta­wiać py­tań, lecz działać. Trze­ba wys­ta­wiać się na ryzyko.”
~ Paulo Coelho

Cała piosenka mówiła dokładnie to, co odczuwałem. Wiedziałem, że Demi nie jest taka, jak inne dziewczyny, ale jednak trauma zostaje. Teraz wiedziałem na pewno, że mogłem na nią liczyć, że była… tą jedyną. Ledwo skończyła śpiewać, podszedłem do niej i złożyłem na jej ustach namiętny pocałunek. Odwzajemniła go, a potem się zaśmiała:
- Przecież to ohydne – wyszeptała.
- Nie z tobą... Demi, ja… Kocham cię. Teraz wiem to na pewno.
- Ja ciebie też – odpowiedziała i przytuliła się do mnie.
Bo pewnie rzeczy nigdy się nie zmieniają.

____________________________________________
Ok, jestem straaaasznie podenerwowana, bo nie wiem, czy wam się spodoba. Z tego co kojarzę, to chyba pierwszy jednopart o Demi i Niall'u (nie ma to jak Wujek Google ;)), więc tym bardziej mam stresa. Komentarze NAPRAWDĘ mile widziane ;)
Chcę go dedykować Veronique(@RootsmanSoulx), która nie dosyć, że jest jedną z najbliższych mego sercu osób, to jeszcze jest Directioner i Lovatic, jak ja. Dziękuję Ci za wszystko, naprawdę ♥


ps. TAK! Nasz blog ODŻYWA! Mam nadzieję, że za kilka dni Żan albo Monia dodadzą jakiś jednopart od siebie xx