Wejścia

środa, 13 czerwca 2012

#11: Larry Stylinson+Eleanor Calder


"If I don't say this now I will surely break"/
"Jeśli nie powiem tego teraz, na pewno się załamię"

 

music: The Fray - Look After You


- Dobra chłopaki, dzisiaj macie wywiad w Much Music. Pamiętajcie, co wam mówiłem o bromansach – spojrzał po nas Paul, ale zatrzymał się na mnie i Lou.
- Jasne – kiwnął głową mój przyjaciel. – Naopowiadam, że to nie prawda i w ogóle.
- No, ja mam nadzieję. Czy te fanki naprawdę mają aż taką obsesję na waszym punkcie? – wywrócił oczami i zostawił nas stylistom.
Dziewczyna przeprowadzająca wywiad nie była jak Directionerki, nie wiedziała o nas wiele, dlatego powtórzyła prawie wszystkie pytania, jakie nam zawsze zadają. Przez pół wywiadu nudziłem się, nie mogąc wygłupiać się z Boo Bear’em. Tylko siedziałem i odpowiadałem na pytania, jak kazał Paul.
- Fani prosili mnie, żebym zapytała o Larry Stylinson… - spojrzała po nas czarnowłosa kanadyjka, a ja zacząłem się denerwować. Nie wiedziałem co mówić, więc po prostu pozwoliłem mówić Lou. – Wybrali dla was takie… imię.
- Strasznie poważnie to traktują! – zaczął narzekać.
- Moglibyście to wyjaśnić?
- To prawda – dodał Niall.
- Naprawdę tak poważnie to traktują?
- Taaak… Fani… um…  kiedyś przeczytałem „fanfiction”, gdzie…
- Tworzą fikcję? – posunęła dziennikarka.
- Tak… umm… I dużo ludzi myśli… że ja i Harry… jesteśmy razem – objął mnie ramieniem, ale ja nadal miałem strach w oczach.
Nie, to nie była fikcja. Miałem ochotę stamtąd uciec i nie wracać. To nie prawda. Coś było między nami. A ich słowa mnie raniły, gorzej niż często trenowane z Zayn’em ciosy bokserskie.
- …a tak naprawdę jesteśmy po prostu dobrymi przyjaciółmi – dokończył.
- Całowaliście się? – dociekała.
- Nie – odpowiedzieliśmy zgodnie. Chociaż to nie było kłamstwem. Louis opowiedział jej, jak to nasze zdjęcia zostały przerobione w Photoshop’ie. Ale… ja tego chciałem. Bardziej niż czegokolwiek na świecie.
- Dobra, ale jesteście przyjaciółmi. Wszyscy, ale… co jest między wami, to nie daje mi spokoju! – spojrzała na nadal obejmujących się mnie i Louis’a.
- To dlatego, że razem mieszkają – podsunął Liam.
- Taa… Za zamkniętymi drzwiami nie wiadomo co się dzieje – zaśmiał się Boo Bear.
- Ale faktem jest: dziewczyny lubią, jak faceci się całują!
- Gdybym ja był hardkorowym fanem 1D, na pewno nie chciałbym, żebyśmy się całowali. Wolałbym, żeby mnie, jako fankę, całował Harry, no wiesz…
No i zajebiście. Plan Paul’a wypalił, już NIKT nie będzie pytał o Larry, bo dla większości – jak dla mnie – Larry umarło.
- Cześć kochanie! – przywitała się całusem z Lou Eleanor kilka dni później, już w naszym mieszkaniu w UK. – I cześć… Harry – mruknęła. – Szukasz już mieszkania, prawda? – spytała słodko.
- Jakiego mieszkania? – zdziwiłem się i upiłem łyk wody z butelki.
- Jak to jakiego? Louis ci nie powiedział? Zamieszkamy razem! – uśmiechnęła się, a ja wyplułem jej wodę prosto w twarz. Zbulwersowana poszła do łazienki, a ja pokręciłem głową, patrząc na mojego przyjaciela.
- Miałeś zamiar czekać, aż ona zacznie sprowadzać walizki?
- Nic nie jest pewne, nawet o tym poważnie nie rozmawialiśmy…
- Ale myśleliście, co? Dzięki za informację – mruknąłem i włożyłem bluzę.
- Harry, czekaj…
- Daj sobie spokój. Idę do parku – mruknąłem, założyłem kaptur i wyszedłem prosto w pochmurną, brytyjską pogodę.
Przecież doskonale wiedziałem, że Paul robił to nie dla dobra zespołu czy przyzwoitości, ale dla Eleanor, jego adoptowanej po śmierci brata bratanicy i oczka w głowie. Przede wszystkim szczęście El. W sumie go rozumiem, ale dlaczego moim kosztem?
Widziałem, że Louis jest z nią szczęśliwy i to mnie cieszyło, ale ona… niszczyła mi życie. Przez wszystkie wypowiedzi szelko-maniaka miałem ściśnięte gardło, ale niestety, Paul siedział kilka metrów od nas, pewnie później by mi się dostało.
Idąc przez park mijałem różnych ludzi: dzieci, starców, dziwaków… Ale jeden obraz został mi w głowie: dziewczyna siedząca na ławce z martwym wyrazem twarzy. Spojrzałem w stronę, w którą się „wgapiała”: stała tam całująca się para, wysoki chłopak i średniego wzrostu dziewczyna. Czyli cierpiała tak jak ja. Usiadłem obok niej, a ona spojrzała na mnie obojętnie.
- Cześć.
- Cześć – odpowiedziała.
- To boli, co? Kiedy taki dupek cię zdra…
- To nie on, to ona – pokazała ruchem głowy na parę. – Długo byłam w niej zakochana i pocałowałam ją wczoraj wieczorem na imprezie. Nie było alkoholu, ale ona mi wmawia, że była pijana i nie chciała tego zrobić. Ale ja wiem, że to kłamstwo. W taki sposób się nie całuje pierwszej, lepszej osoby. A ona tak po prostu… - ukryła twarz w dłonie i zaczęła łkać, a ja poklepałem ją po plecach. Doskonale wiedziałem, jak się czuła.
- Mój przyjaciel ma dziewczynę, o którą jestem zazdrosny. A teraz chcą razem zamieszkać i ja miałem dowiedzieć się o tym ostatni. Wiem jak się czujesz – wyszeptałem, wiedząc, że źle robię, wyżalając się prawdopodobnej fance. Ale skoro do tej pory nie zaczęła piszczeć czy coś, to znaczy, że chyba mnie nie poznała.
- Jestem Alice – podała mi dłoń.
- Harry.
- Wiem, jestem Directionerką – pokazała mi naszyjnik ze znakiem nieskończoności i dorobionym do niego napisem „Directioner”. – Spokojnie, nie powiem nikomu o tobie i Lou. Mam nadzieję, że w końcu wam się uda.
- Louis kocha Eleanor – wyjaśniłem.
- Nie – pokręciła głową z lekkim rozbawieniem, ale ja nie wiedziałem, o co jej chodziło. – Zobacz – wyciągnęła telefon i znalazła na YouTube kilka naszych wywiadów. Nie widziałem w nich nic niezwykłego, oprócz tego, że w niektórych udawaliśmy z Lou, że się całujemy.
- Nie rozumiem – byłem skołowany.
- Tylko spójrz, jak na ciebie patrzy. Jak się troszczy. A kiedy jest z Eleanor… Na tych zdjęciach, filmikach, tego nie czuć, rozumiesz? Więc idź i powiedz mu, co czujesz. Chodź… chyba nie musisz – spojrzała na coś za mną. – Cześć Harry – odeszła ode mnie i pomachała mi.
Wstałem i odwróciłem się. Przede mną stał Louis. I dosłownie w tej samej chwili, kiedy spojrzałem w jego zielononiebieskie tęczówki, zaczął padać ulewny deszcz. Szybko pobiegliśmy do naszego mieszkania. Przy drzwiach stał karton z jakimiś rzeczami, do którego była przyklejona jakaś kartka. Jednak nie zdążyłem przeczytać, co na niej pisze, bo Louis pchnął go w kąt przedpokoju. Zdjąłem mokrą bluzę, a mój przyjaciel zdjął swoją kurtkę.
- Dlaczego poszedłeś za mną? – spytałem, gdy pijąc zrobione przeze mnie kakao usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy słuchać jego ulubionego zespołu, The Fray. Cały czas miałem w głowie słowa Alice.
- Kim była ta dziewczyna?
- To Alice, spotkałem ją w parku. Dlaczego poszedłeś za mną? I po co to pudło koło drzwi? – dociekałem.
- Pokłóciłem się z Eleanor, no i… - podrapał się po karku i wziął potężny łyk kakao. – No i zerwaliśmy – westchnął.
- Jak to? Co się stało? – zmartwiłem się. Mimo iż jej wręcz nienawidziłem, nie chciałem, żeby cierpiał.
- Powiedziałem jej, że nie będę z nią mieszkał. A ona kazała mi spakować jej rzeczy, bo tu już nie wróci – nie mówił tego ze smutkiem, tylko… z niezrozumiałą dla mnie ulgą.
- Widocznie na ciebie nie zasługiwała – objąłem go ramieniem i poklepałem po plecach.
- Ty nic nie rozumiesz – pokręcił głową, a ja zauważyłem, że jakby się denerwuje, jakby już od dawna coś ukrywał i nie chciał mi powiedzieć. Jakby to była jedyna rzecz, której o nim nie wiedziałem. – Zrobiłem to dla ciebie. Nie dlatego, że wiem, że jej nie lubisz, uprzedzam pytanie. Tylko dlatego, że zdałem sobie sprawę… uświadomiłem sobie, że… - ale nie dałem mu dokończyć, tylko złożyłem na jego smakujących kakaem ustach pocałunek. Spoconymi dłońmi ujął moją twarz i go odwzajemnił. A potem się przytuliliśmy, tak po prostu.
- Że cię kocham? – dokończyłem za niego, muskając wargami jego ucho.
- Tak – pocałował mnie w szyję, a ja byłem w siódmym niebie.
Owszem, Paul był wściekły, tak jak i Eleanor, ale to się nie liczyło. Wiem, to trochę samolubne myślenie. Ale my byliśmy szczęśliwi, a Directionerki jeszcze bardziej. I tylko to się liczyło.


___________________________________________________________
Margaret Was wita z kolejnym jednopartem o Larry. Mam nadzieję, że Wam się spodoba, bo sama uważam, że wyszedł tak przeciętnie, chodź się starałam ;)
(Wypowiedzi z wywiadu są prawdziwe lub tylko odrobinę zmienione, można go zobaczyć tu: http://www.youtube.com/watch?v=p2ejylPos40 (od 16:35).)
Jednopart jest z dedykacją dla wszystkich "shipujących" Larry tak mocno jak ja, za zwłaszcza dla Kiki. LARRY WILL BE ALIVE SOON! ♥
Zapraszam Was też na moje 2 blogi: http://one-direction-of-life.blogspot.com/ i http://fbi-direction.blogspot.com/ ;)
@MargaaStyles x