Wejścia

niedziela, 19 lutego 2012

#8: Larry Stylinson

- Postanowiliśmy zrobić z was dwa zespoły: girlsband i boysband – powiedziała Nicole Schweizinger 24 lipca 2010 roku, patrząc głównie na naszą piątkę. Jedyny z nich, którego imię znałem to Louis. Brunet, niebieskie oczy. Po pierwszym szoku zaczęliśmy skakać jak głupi, a Lou mnie wyściskał…
*PONAD ROK PÓŹNIEJ*
Zaśmiałem się, patrząc na kolejny filmik przesłany przez fanów tzw. Larry Stylinson. Bromansu mojego i Louis’a. Video było naprawdę dobrze zrobione, wywoływało smutne i wesołe wspomnienia… „We found love in a hopeless place...”
- Harry Styles, jak nie wyjdziesz z tej łazienki to utnę ci te loczki! – walił w drzwi Zayn. Oglądanie filmików od fanów w łazience. Brawo Harold. Chwyciłem iPad w rękę i otworzyłem, a szatyn od razu wpadł do środka i zaczął układać włosy. Na dole siedzieli Louis i Liam. Niall był u rodziców, w Irlandii.
- Tylko nie pijcie dużo – pouczył nas Liam. – Ty i tak prawnie nie powinieneś, ale barmanki cię lubią. Ale nie za dużo – spojrzał jeszcze raz po nas, a ja z uśmiechem patrzyłem na szelki Louis’a, które prawie zawsze nosił. Albo bluzki w paski…
- To ja jestem ten najstarszy – parsknął śmiechem Lou. – I to ja powiem, czy Harry może pić, czy nie – objął mnie ramieniem.
- Dobra, zadzwońcie, to po was przyjadę.
- Nie musisz, Eleanor powiedziała, że jutro ma jakąś sesję, więc pić nie może, chętnie nas odwiezie – zrobiłem brewki do Lou. Chciałem ich zeswatać, ale nigdy nie byliśmy w trójkę na jednej imprezie. Planowałem zostawić ich samych i poflirtować z fankami, jak zawsze w klubach.
- Eleanor, to Louis Tomlinson, mój najlepszy przyjaciel – powiedziałem z dumą. – Lou, to Eleanor Calder, moja kumpela. I MODELKA – podkreśliłem, a El dała mi kuksańca w bok.
Po pół godziny balowania mój przyjaciel i kumpela przełamali pierwsze lody, więc ja skłamałem, że idę do toalety, a tak naprawdę po prostu siedziałem na drugim końcu klubu i tańczyłem z fankami. Byłem lekko wstawiony, więc pocałowałem kilka z nich. Oberwie mi się od Paul’a, ale co tam. Najważniejsza jest dobra zabawa.
Następnego dnia obudziłem się, jak zawsze, nago. Nie wiem czemu inni ludzie tak nie śpią. To wygodne!
- Hazzaaaaa… – uśmiechnął się Lou, budząc się razem ze mną. Pewnie przyszedł w nocy.
- Co ci się złego śniło, Boo Bear? – dotknąłem jego policzka i spojrzałem mu w oczy.
- Że zostałem sam na świecie, nikt mnie nie kochał, a marchewki wyginęły – zrobił minkę zbitego psa. Rozczochrałem mu włosy, wstałem i włożyłem jakieś bokserki leżące na stosie obok łóżka.
- Jak się wczoraj bawiłeś? – zagadnąłem, rozglądając się za jakąś koszulką.
- Coś czuję, że się zakochuję – westchnął jak te panienki w komediach romantycznych.
- I to planowałem – wyszczerzyłem się, za co dostałem w twarz spodniami. –Dzięki, akurat są czyste! – i pobiegłem migiem na dół, bo Lou zaczął mnie gonić.
*PÓŁ ROKU PÓŹNIEJ*
- Więc ilu jest teraz singli w One Direction? Trzech, tak? – zapytała dziennikarka.
- Tak, jestem z Eleanor już od jakieś 3 miesięcy, a widząc, że fani akceptują Danielle pomyślałem: hej, na pewno i ją pokochają. Znaczy… mam nadzieję – odpowiedział Louis.
Ja na pewno jej nie „pokochałem”. Nie chodziło o jej charakter – bo była cholernie miła i słodka – ale o to, że zabrała mi najlepszego przyjaciela sprzed nosa. Spędzał z nią każdą wolną chwilę, a ja siedziałem samotnie na Twitterze czytając wiadomości od fanek:
GDZIE JEST LARRY?!
CHCEMY LARRY STYLINSON SPOWROTEM!
PIEPRZYĆ ELEANOR, ZNISZCZYŁA LARRY!
NA OSTATNIM WYWIADZIE HARRY I LOUIS SIEDZIELI DALEKO OD SIEBIE… WYCZUWAM KONIEC LARRY, NIEEEEE ;C

Wzdychałem, bo nie mogłem żadnej retweetować. Ale się zgadzałem. Nasze dość gejowskie zachowanie było znakiem rozpoznawczym. W sumie… byłem biseksualny. Lubiłem flirtować z dziewczynami, całować je… no wiecie. Ale z Louis’em chodziło o coś innego. Przyjaźń, zaufanie, troska o siebie nawzajem. Odkąd był z El nie przychodził do mnie w nocy z byle błahego snu. Nie bawiliśmy się już w udawanie, że mnie całuje i różne takie. Zeswatanie go z Eleanor to był błąd… Louis dojrzał i znalazł miłość. A ja będę tak siedział w nieskończoność gapiąc się na tweety fanek…
- Harry, ona ci zadała pytanie – potrząsnął mną Niall.
- Przepraszam, możesz powtórzyć? – rzuciłem dziennikarce swój firmowy uśmiech.
- Czy szukasz dziewczyny? Mówiłeś, że twoim postanowieniem noworocznym jest znaleźć „Special Lady”, prawda? W zwiastunie „1 Day To Go” do teledysku One Thing?
- To postanowienie… nie jest aktualne – rzuciłem tylko tajemniczo.
- Uuu, czyżbyś już kogoś znalazł? – próbowała mnie podpuszczać.
- Nie – spojrzałem prosto na Louis’a. – Nie, nie znalazłem – mówiłem jakby tylko do niego.
- To było przesłodkie, kochanie! – rzuciła się mu na szyję Eleanor, gdy wróciliśmy do domu. Pewnie wpuściła ją nasza gosposia, Jessica. – Cześć chłopaki – rzuciła do nas z uśmiechem.
- Szukajcie mnie na górze – mruknąłem tylko, rzuciłem kurtkę w kąt i wróciłem do Twitter’a:
LARRY IS BACK, FUCK YEAH BITCHES! – głosił jeden z wpisów. Widzieli wywiad.
Na trends było #LarryStylinsonIsBackShippers. Z uśmiechem na twarzy tweetnąłem:
Eleanor i chłopaki siedzą na dole, a ja postanowiłem wam poodpisywać. I nie mówicie, że was nie kocham! xx
I tak też zrobiłem. Odpisałem kilkunastu fankom na pytania i sugestie i wyłączyłem komputer. Gapiąc się na pustą ścianę przed sobą powoli zsunąłem się z krzesła i wylądowałem na dywanie. Przetarłem twarz dłonią, a po policzkach zaczęły mi spływać łzy. Kogo ja chcę oszukać? Louis i Eleanor byli dla siebie stworzeni, moje spojrzenia nic nie zmienią. Płakałem tak, siedząc na podłodze jakieś pół godziny, gdy nagle dostałem SMS. Louis.
Harry, czekam obok jacuzzi na dachu. L xx
No tak, mieszkaliśmy w willi, więc mogliśmy sobie pozwolić na jacuzzi. Ale mniejsza o to. Ogarnąłem się, żeby nie wyglądać na osobę, która dopiero co skończyła płakać i poszedłem w umówione miejsce. Louis podał mi kieliszek szampana. Zdziwiłem się.
- Co, zaręczyliście się czy jak? – parsknąłem śmiechem, ale w duchu miałem nadzieję, że tak nie jest.
- Nie – pokręcił ze śmiechem głową. – Ale też wchodzę na Twittera, wiesz?
Nagle zrobiło mi się gorąco. Czyżbym dodał jakiś tweet nie tak?
- Tak, no i…? – upiłem łyk szampana.
- I wiem o Larry – dodał, podchodząc do mnie bliżej.
- Każdy wie – próbowałem być spokojny, ale serce waliło mi jakby mu się zachciało maratonu wokół Afryki.
- Ale nikt się nie dowie o tym… - ujął moją twarz w dłonie i mnie pocałował. Z wrażenia wypadł mi z ręki kieliszek i rozbił się na milion drobnych kawałeczków. Czyżbym słyszał fajerwerki? Czy to tylko mój mózg zaczął pracować na przyśpieszonych obrotach?
- J-jesteś z Eleanor – wysapałem po długim, słodkim i jednocześnie namiętnym pocałunku.
- Ona od początku wiedziała, że ma być tylko przykrywką. Paul to wymyślił, a ty mu pomogłeś. Sam o tym nie wiedząc.
- Paul… shipuje Larry? – zdziwiłem się ze śmiechem.
- Najwidoczniej – mrugnął do mnie. – To co, mała kąpiel w jacuzzi? – uniósł brew.
- Kocham cię Louis – powiedziałem.
- Ale ja ciebie bardziej – pocałował mnie w policzek.
A potem wzięliśmy długą kąpiel w jacuzzi. Nago. Już shippers wiedzą, co tam się działo ;)

Kolejny od waszej kochanej Margaret, ale trochę inny. Larry Stylinson ! ♥
Z dedykacją dla dziewczyn z Tinychatu ^^
@MargaaStyles

czwartek, 9 lutego 2012

#7

 ( Neil = Niall, Nate = Nathan z The Wanted )

16 lipca 2011:
Postanowiłem się dzisiaj spotkać z Darcy, głównie dlatego, że jej chłopak, Neil wyjechał w trasę ze swoim zespołem. Szczerze mówiąc nie lubiłem go, ale to tylko z powodu… no cóż, jego chodzenia z dziewczyną, którą kochałem od podstawówki. I która nie była tego w żadnym stopniu świadoma. Spotkaliśmy się pod jej blokiem i postanowiliśmy udać się na spacer tak ogólnie, jak to się mówi, „po wsi”.
- Jak wakacje? Wyjeżdżasz gdzieś? – zagadnąłem, bo panowała między nami niezręczna cisza.
- Na razie nie, może jak wróci Neil – odburknęła i kopnęła kamień przed sobą, a potem przeczesała blond grzywkę.
- Coś ty taka niemiła dzisiaj? – zdziwiłem się, patrząc w jej błękitne w oczy.
- Bo cię LUBIĘ, Nate, a nie powinnam! Twój zespół jest konkurencją dla Neil’a! – syknęła i chciała przejść przez ulicę.
Akurat jechał samochód. Prosto na nią. Wbiegłem na jezdnię i odepchnąłem ją. Potem nastała ciemność…

23 lipca 2011:
- Nate? Siostro, on się obudził! – usłyszałem głos Darcy.
- Gdzie ja jestem? – spytałem zachrypniętym głosem.
- Zapadłeś w śpiączkę na tydzień, ledwo uszedłeś z życiem – wyjaśniła pielęgniarka, podnosząc mi łóżko, żebym mógł usiąść. – Ale za to uratowałeś swoją przyjaciółkę – lekko uniosła kąciki ust.
- Napij się – podała mi kubek z wodą blondynka. Siostra jeszcze podłączyła mi jakąś kroplówkę i zostaliśmy sami na sali.
- Głowa mi pęka, jak po wielkim kacu – zaśmiałem się, a potem napiłem się wody. Na jednej ręce miałem gips, jak i na obydwu nogach i czułem zawiązany bandaż na głowie.
- Wiesz jak się martwiłam?! Jak przyjechała karetka to mówili, że to cud, że przeżyłeś! Po co to zrobiłeś?! – widziałem, że miała zaszklone od łez oczy.
- Bo… - „bo cię kocham”, chciałem powiedzieć, naprawdę miałem dość ukrywania swoich uczuć. Ale wtedy na salę wparowali moi kumple z zespołu: Max i Jay.
- To ja już pójdę – starła jedną łzę z policzka Darcy i wyszła z pomieszczenia. Pięknie. Jedyny plus z ich wizyty to nagrany mecz koszykówki i paczka chipsów.

30 lipca 2011:

Jutro wychodzę ze szpitala. Darcy odwiedzała mnie codziennie, ale nasze rozmowy bardziej dotyczyły debiutu zespołu Neil’a, mojego stanu zdrowia i codziennych spraw, niż uczuć.
- Lubisz mnie? – spytałem w końcu. – Bo wiesz, przed wypadkiem…
- Wykrzyczałam ci to w twarz niczym wyrzut? – uniosła brew. – Oczywiście, że cię lubię, Nate – uśmiechnęła się i dotknęła mojego policzka.
- No bo ja… - znowu zacząłem, naprawdę chciałem wyznać jej swoje uczucia, ale usłyszeliśmy pukanie do drzwi. – Eh. Proszę – westchnąłem.
- Puk puk! – pokazał nam się Neil z kwiatami w ręce, a Darcy podbiegła do niego i pocałowała go. Byli w siebie wpatrzeni jak w obrazek. Dał jej kwiaty i objął ją. Wrócił.
- Cześć – mruknąłem do niego w końcu.
- Dziękuję za jej uratowanie – uśmiechnął się do mnie. – Gdyby nie ty… dziękuję, Nate – podaliśmy sobie dłonie. I wtedy spojrzałem na twarz mojej przyjaciółki: uśmiechnięta, z błyskiem w oczach. Zakochana. Nie. Nie mogłem im tego zepsuć…

„Kochać to także umieć się rozstać. Umieć pozwolić komuś odejść, nawet jeśli darzy się go wielkim uczuciem. Miłość jest zaprzeczeniem egoizmu, zaborczości, jest skierowaniem się ku drugiej osobie, jest pragnieniem przede wszystkim jej szczęścia, czasem wbrew własnemu.”
- Vincent van Gogh


_____________________________________________
Witam witam, Margaret się kłania. Taki nietypowy jednopart, bo... na szkolny konkurs literacki! Temat? "Kartka z pamiętnika zakochanej osoby". Nada się? Ale tak szczerze... Bo ja uważam, że to takie... przeciętne i proste. Ocena należy do was w każdym razie ♥
@MargaaStyles

środa, 8 lutego 2012

#6

- Czy muszę tam jechać? - spytałam po raz kolejny.
- Tak - powiedziała mama. - Po za tym jesteśmy już w pobliżu domu.
Tata wyjechał i można powiedzieć, że zostawił nas trzy lata temu. Więc byłam tylko ja i mama. I Cheetos - mój królik. John (tata) mieszka w Londynie. Ja całe moje życie spędziłam w Norwich.
Kiwnęłam do taty głową na przywitanie i szybko go wyminęłam. Byłam już w tym domu, więc wiedziałam, gdzie jest mój pokój. Zaczęłam się rozpakowywać. Po jakimś czasie weszła mama. Spojrzałam na nią.
- To tylko 3 tygodnie - uśmiechnęła się pokrzepiająco.
Niestety perspektywa siedzenia 3 tygodni z tatą mnie nie pociesza. Dobrze, że to Londyn. Wyrwę się trochę.
Pożegnałam się z mamą.
- Wychodzę do miasta! - krzyknęłam.
Wybiegłam szybko zanim zdąży coś powiedzieć. Obejrzałam się za siebie. Au! Leżałam właśnie na ziemi.
- Przepraszam! Poważnie, nigdy nie patrzę jak chodzę - mówił zmieszany chłopak. - Przepraszam.
Spojrzałam wreszcie na niego. Ciemne oczy, ciemne włosy, ciemna skóra.
- Nie szkodzi - uśmiechnęłam się do niego.
Pomógł mi wstać.
- To na razie - pomachał mi i pobiegł dalej.
Ma niezłą sylwetkę. Poszłam na przystanek. Pojechałam do centrum. Chodziłam sama po ulicach i czułam się jak debil. Weszłam do pierwszej lepszej cukierni i zamówiłam sobie gorącą czekoladę z bitą śmietaną oraz wielką czekoladowa babeczkę, naprawdę wielką. Czas na wpierdaling.
- Znów się spotykamy - powiedział chłopak dosiadając się do mnie. - Jestem Zayn.
- Jasmine. Chcesz trochę ciastka? - spytałam się go.
- Oczywiście - ułamał sobie połowę. - Nigdy wcześniej cię nie widziałem, wprowadziłaś się? - ugryzł kawałek.
- Nie - pokręciłam głową. - Przyjechałam do taty. Mama mnie zmusiła.
- Są po rozwodzie? Wybacz może nie powinienem o to pytać.
- Nie do końca - westchnęłam. - Dłuższa historia.
- Mam czas - upił mi łyk czekolady.
Opowiedziałam mu wszystko a wcale się nie znamy. To prawda, łatwiej otworzyć się przed nieznajomym.
- Przecież nie możesz cały czas ignorować taty. Porozmawiajcie o tym co się stało, naprawcie swoje stosunki - Zayn z zaciekawieniem mi się przyglądał.
- N... nie wiem to trudne...

Następnego dnia wyszłam w piżamach na ganek z tyłu domu. Zayn pomachał mi od siebie. Też wstał. Odmachałam mu. Mieszka po mojej lewej. Czułam, że tata obserwuje mnie z okna. 'Idźże do niego!' - sms od Zayna.
Poszłam najpierw się ubrać. Później ogarnęłam się i wyszłam porozmawiać z tatą. Rozmowa płynęła przyjemnie. Tata jest świetny, tęskniłam za nim.
***
- Zayn, dzięki za radę - uściskałam chłopaka wieczorem na spacerze.
- Mówiłem - wyszczerzył się.
- Teraz ty opowiedz mi o sobie - powiedziałam.
Usiedliśmy na jakiejś ławeczce. Opowiadał jaki to ma zamiar iść do X-factora. Razem z Niallerm, Harrym, Louisem i Liamem jak radziła im Nicole. Słuchałam go z zaciekawieniem, bo nie oglądam takich programów.
- Fajna sprawa - podsumowałam. - A studia?
- Pewnie tutaj - wzruszył ramionami i zaczął opowiadać o swojej wymarzonej przyszłości.

Trzy tygodnie później
Przedłużyłam swój pobyt tutaj. Cieszę się, że poznałam Liama, Louisa, Nialla i Harrego. I oczywiście Zayna.
- Dobrze, że zostałaś - rzucił.
Zbliżył swoją twarz do mojej. Zdałam sobie sprawę z tego, ze nieświadomie na to czekałam. Musnął mnie swoimi wargami i się odsuną. Przyciągnęłam go szybko do siebie i pocałowałam czulej, głębiej przytrzymując go. Czułam żar między nami.
- Jasmine... - wyszeptał. - Nie zostawiaj mnie...
- Nigdy - odpowiedziałam równie cicho.

Dwa lata później
Śledziłam poczynania Zayna i całego One Direction od ich pierwszego castingu. Kontakt z Zaynem na początku utrzymywałam, ale jak zaczęli nagrywać płytę się urwał. Moje uczucie nie wygasło. Jak mówiłam kiedyś, studiuję w Londynie - dziennikarstwo. Idzie mi w miarę dobrze. Na razie to pierwszy rok.
Siedziałam w sali muzycznej i zabierałam swoje nuty. Zapisałam się na gitarę... Wzięłam ją do ręki, spojrzałam na drzwi. Gitara upadła mi na ziemie a ja opadłam na krzesło.
- Co tu robisz?
- Pamiętasz tą noc przed twoim wyjazdem? - Zayn stał w drzwiach. Sam ZAYN. Jakbym mogła ją zapomnieć? Głupie pytanie.
- Powiedziałem ci wtedy, że kiedyś na pewno cię zranię...
Odgarnęłam włosy do tyłu.
- Cieszę się, że przyszedłeś - wymusiłam uśmiech.
Przyłożył rękę do czoła.
- Powiedz to - warknął. - To ja zjebałem sprawę i to ja przestałem do ciebie pisać. Przeze mnie nasz związek się rozpadł.
- Tak to prawda - wzruszyłam ramionami.
- Tylko tyle?
- Nie, w zasadzie to rozsadzało mnie od środka i dalej rozsadza. Miałeś czelność tu przyjść tak znikąd, nawet nie wiem, skąd wiesz, że tu jestem. Wiesz jak ja tęskniłam? Myślałam, że coś ci się stało, albo gorzej.
Niezręczna cisza.
- K... kocham cię - wyjąkał. - Przez ten cały czas. I dziwię się, że nigdy wcześniej ci tego nie powiedziałem.
Wstałam z krzesła i oparłam ręce na biodrach.
- Ja ciebie kochałam cały czas.
Pocałował mnie leciutko, ledwie to poczułam i popatrzył się niepewnie.
- Ale nie myśl sobie, że ujdzie ci to wszystko tak łatwo - uśmiechnęłam się chytrze.
Nie ma sensu dalej się obrażać. Jak to się mówi - carpe diem. Jestem zła na niego, ale ludziom powinno się wybaczać. Zayn nie jest złym człowiekiem. Ja kocham go, on kocha mnie i vice versa.
- Życie bez przeszkód jest bez sensu, prawda? - powiedział i przytulił mnie do siebie. Wziął na ręce i wyniósł mnie z budynku z uśmiechem na twarzy.


Dzień Dobry, Good Morning, Guten Morgen, Buenos Días! Witam w szóstym jednoparcie :D Końcówkę zjebałam kompletnie. Mam nadzieję, że jakieś komentarze zostawicie :) I jak tam wrażenia po nowej piosence? Moje mniej więcej tak: *_______________________* :D Uwielbiam.
Jednopart dla @vashappeninguy ♥ 
Do następnego xxx
@orangedirection

środa, 1 lutego 2012

#5

Szłam korytarzem za kulisy. To był mój czas. Moje przesłuchanie do X-Factor’a. Koszulka z napisem „Hi! I’m Stefani!” i numer uczestnika. Przede mną było tylko kilka osób. Zapatrzona przed siebie nie zauważyłam jakiegoś chłopaka, który na mnie wpadł.
- Przepraszam – mruknęłam i chciałam go wyminąć.
- Nic nie szkodzi – powiedział do moich pleców. Odwróciłam się i spojrzałam mu w twarz. Miał zielone, głębokie oczy i ciemne, kręcone włosy. – Powodzenia… Stefani – uśmiechnął się, a przy tym miał słodkie dołeczki.
- Tobie również – odwzajemniłam uśmiech. Był następny, po nim ja. Oczywiście podczas przesłuchań musieliśmy zostać na korytarzu, bo kulisy były dla rodziny i przyjaciół. Po jakiś pięciu minutach wbiegł na korytarz z krzykiem: PRZECHODZĘ!!!
Uściskał kobietę, która miała koszulkę z napisem: „We Think HARRY has the X Factor”. A więc miał na imię Harry… Prosto i ładnie.
Mi przesłuchanie, niestety, nie wyszło. Zaśpiewałam piosenkę Kelly Clarkson – Mr. Know It All, ale jury stwierdziło, że powinnam poćwiczyć wysokie dźwięki i wrócić za rok. Nie wróciłam.
We wrześniu telewizja wyemitowała przesłuchania z X-Factor’a. Mnie nie było, ale on tak. Harry Styles, 16 lat, uczeń. Zaśpiewał fenomenalnie, byłam pod wielkim wrażeniem.  Postanowiłam śledzić jego poczynania.
Od tamtej pory minęło 2 lata. Teraz był znany jako Harry Styles, jeden z pięciu członków najbardziej rozpoznawanego brytyjskiego boysbandu, One Direction.
- Stef, nigdy nie zgadniesz, co wygrałam w konkursie radiowym! – wyszczerzyła się moja przyjaciółka, Allyson. – Dwa bilety i wejściówki za kulisy na koncert  1D! Idziesz ze mną?!
- No jasne! – uśmiechnęłam się lekko. Nigdy nie mówiłam jej, że spotkałam Harry’ego, tuż przed jego drogą do sławy, to była taka… drobnostka. Pewnie mnie nawet nie pamiętał.
Koncert był niesamowity. Chłopaki odwalali, ale czasem robili też seksowne rzeczy (jak Louis ściągający koszulkę, mraau!). Śpiewali jak zawsze pięknie. Po koncercie poszłyśmy za kulisy.
Gdy nas zobaczyli, podeszli do nas, mimo zmęczenia:
- Hej, to która wygrała konkurs? – uśmiechnął się Liam.
- Boże, to ja. Kocham cię – powiedziała Aly, patrząc mu w oczy.
- A ja kocham nasze fanki  - objął ją ramieniem.
- Stefani? – spytał mnie Harry. Szybciej zabiło mi serce. Dziwne, że mnie poznał. 2 lata temu miałam krótkie, rude włosy, lekką nadwagę i pryszczatą twarz. Teraz miałam 18 lat, cera mi wynormalniała, urosłam, więc dzięki temu jakby schudłam, a włosy urosły i przefarbowałam je na pastelowy róż, co było… wyróżniające się. Teraz były upięte w dobierany warkocz.
- Pamiętasz mnie? – zdziwiłam się. – No wiesz, wielki Harry Styles i w ogóle.
- Byłaś ostatnią osobą, która życzyła mi powodzenia, jasne, że tak – uściskał mnie. – Dasz mi swój numer? – spytał i podał mi swój telefon. Wpisałam numer, a on mi puścił strzałkę, żebym miała jego. Potem Niall, Zayn, Louis i Liam podpisali nam autografy i porobiłyśmy sobie z nimi zdjęcia. Allyson prawie narobiła kiślu w gacie, kiedy Payne pocałował ją w policzek, ale to nie ważne. Najważniejsze było, że nie słyszała mojej rozmowy z Haroldem, była zbyt zajęta podrywaniem 4 facetów na raz, hah.
Następnego dnia siedziałam w szkole i przysypiałam, bo koncert trwał do późna, a ja jeszcze po nocy odrabiałam lekcje. W połowie matmy zadzwonił mi  telefon. Przeprosiłam i rozłączyłam go, a następnie wyciszyłam. Wibrował resztę lekcji. Na przerwie spojrzałam na wyświetlacz: 20 nieodebranych połączeń: Harry. O FUCK! Oddzwoniłam, wyjaśniając, że miałam lekcję i nie mogłam odebrać. Zaśmiał się i umówiliśmy się na kolację w domu jego i Louis’a, bo Tomlinson wychodził do klubu ze swoją dziewczyną. Podał mi adres i rozłączył się, życząc mi powodzenia na sprawdzianie z fizyki.
- Uuu, ktoś ma randkę – spojrzała na mnie Aly. – Weź, jak mnie wszyscy męczą o te zdjęcia , zwłaszcza te plastiki – wywróciła oczami. – Ej, co to za chłopak?
- Eee… jeden taki w naszym wieku – powiedziałam tylko.
Po lekcjach zaczęłam się odpicowywać: pomalowałam krótkie paznokcie na czarno, włosy uczesałam w koczek. Zrobiłam lekki makijaż. Ubrałam krótkie, jeansowe spodenki, do tego rajstopy kabaretki. Jako górną część garderoby ubrałam białą bokserkę, a na nią bluzkę opadającą na jedno ramię, która była flagą Wielkiej Brytanii. Do tego czarne conversy i byłam gotowa. Oznajmiłam rodzicom, że wychodzę i że pożyczam samochód – nie stać mnie było na własny. Zostawiłam auto na podjeździe i zadzwoniłam do drzwi. Otworzył mi Harry w fartuchu kucharza i kazał się rozgościć oraz oznajmił, że kolacja zaraz będzie gotowa.
- Mmm, czyżby placki ziemniaczane? – powiedziałam z salonu, siadając na kanapie. Zdjęłam płaszcz, który miałam na sobie, w końcu to była połowa listopada.
- Blisko, marche… - wniósł wielki talerz do salonu i spojrzał na mnie. – Wow – wydukał i postawił potrawę na stole. Następnie przyniósł 2 talerzyki i po widelcu, a do tego 2 sosy.
- Czosnkowy, a do tego taki z majonezu i ketchupu – wyjaśnił. – Wyglądasz niesamowicie – uśmiechnął się.
- A ty się nic nie zmieniłeś przez te 2 lata: nadal słodki i uprzejmy – powiedziałam i nałożyłam sobie 2 placki i polałam je sosem z majonezu i ketchupu. Spróbowałam kęs i przełknęłam:
- Jesteś genialny. Czyj to przepis? – jadłam dalej.
- Mój własny. No bo Lou chciał jakieś placki marchewkowe, a ja sobie myślę: Boże, przecież to będzie obrzydliwe. Pomyliłem się – sam zaczął jeść. Przez resztę posiłku rozmawialiśmy o tym, co się zmieniło w naszych życiach i cały czas się komplementowaliśmy.
- A co z Caroline Flack? – spytałam, podczas gdy on zanosił naczynia do kuchni.
- Rozstaliśmy się na początku tego roku – wyjaśnił. – I o dziwo nie przez antyfanów czy coś. Po prostu… tak się stało, wspólna decyzja – wrócił i usiadł obok mnie.
- Słyszałam coś o tym, ale wiesz, młyn plotek od Allyson – pokręciłam głową ze śmiechem. Usiadł obok mnie bliżej niż wcześniej.
- Naprawdę mi się podobasz – spojrzał w moje ciemnoniebieskie oczy. – Jesteś miła, inteligentna i co najważniejsze, nie lecisz na sławę i kasę – wyznał.
Nie wiedząc, co mu odpowiedzieć zbliżyłam swoją twarz do jego twarzy. Krótkim spojrzeniem ogarnął sytuację i pocałował mnie.
KILKA LAT PÓŹNIEJ
- Darcy, chodź już do domu! – krzyknęłam do mojej córeczki, która siedziała w piaskownicy i pogłaskałam swój duży brzuch.
- Dobrze mamusiu – podbiegła i przytuliła się do mnie 4 letnia dziewczynka z rudobrązowymi loczkami i niebieskimi oczami. Weszłyśmy do domu, gdzie przy stole siedzieli Louis, Zayn, Niall, Liam i… Harry. Grali w pokera, jak co piątek. Gdy podeszłyśmy do nich, Harold wstał i pocałował nas obie w głowy, a potem mój brzuch:
- I jak tam Louis Junior? – zaśmiał się.
- Kopie i wywija fikołki – westchnęłam z uśmiechem.
Byliśmy małżeństwem od 4 lat, znaliśmy się od 6. Mimo iż One Direction rozeszli się jako zespół, nadal pozostali przyjaciółmi. A ja miałam najwspanialszego męża i – prawie – dwójkę dzieci na świecie. Kochałam ich i nic więcej nie potrzebne mi było do szczęścia.



Witam dziewice i nie tylko, Margaret się kłania. No, już mój drugi jednopart, PARTY HARD!
I to w urodziny Haroldziny naszej kochanej, adahfehghfuwu on ma już 18-stkę?! o_O  A nadal wygląda jak ten 16-latek z X-Factor'a ♥ Dobra, ja nie mulę, powiem tylko, że za parę minut dodam nowy rozdział U SIEBIE, więc zapraszam serdecznie (haha, autoreklama, nie ma co :P).

@MargaaStyles